Leszczynowe wędzisko, spławik z korka i kawałek żyłki to moje pierwsze kontakty
z wędkarstwem. Jak wielu moich kolegów zaczynałem na ?dzikolach? czyli stawikach zapadliskowych od płotek, czasem trafił się karaś, a było to w latach siedemdziesiątych. Potem było już bardziej profesjonalnie - pierwsze wędzisko z bambusa, pierwszy teleskop, pierwszy kołowrotek ze stałą szpulą. Mimochodem odskocznia od życia codziennego zmieniła się w pasję, zacząłem postrzegać wędkarstwo jako sport i zaczęły się starty w zawodach. Efekty były różne, nie raz wracałem o kiju ale i niejednokrotnie stawałem na pudle.
Okres ten trwał do 2010 roku kiedy to za namową kolegi pojechaliśmy na pierwszą 10 dniową zasiadkę karpiową na Jezioro Wytyczno i to właśnie tam załapałem bakcyla karpiowania
przez duże K. Potem nastąpił czas kompletowania profesjonalnego sprzętu, poznawania ludzi pozytywnie zakręconych, docenienia ich pasji i okres uczenia się na swoich i cudzych błędach.
Od 2013r. zaczęły się dla mnie starty w zawodach karpiowych z różnymi wynikami.
Nie znoszę zabijać ryb więc z radością powitałem nurt ?złów i wypuść?, bo w wędkarstwie nie ma dla mnie nic przyjemniejszego od pluśnięcia ogona swobodnie odpływającego ?misiaczka?.
Od stycznia 2016 roku zostałem oficjalnym testerem Firmy Anaconda