Na moje pierwsze wyjazdy wędkarskie jeździłem z ojcem jeszcze jako młody chłopiec. Jeździliśmy na wody w Wielkopolsce, głównie stojące, łowiąc zazwyczaj metodą gruntową i spławikową. Większą satysfakcję odczuwałem wtedy z zobaczenia płynącej ryby w wodzie niż samego łowienia i nie byłem raczej wymarzonym kompanem na wyjazdy wędkarskie. Pewnego razu tata wraz z kolegą dali mi spinning i po krótkiej chwili wyjaśnień poszedłem 50m dalej oddać swoje pierwsze niezdarne rzuty srebrną obrotówką. Po około 20 minutach rzucania poczułem jak cała wędka się napina a po chwili żyłka wychodzi z kołowrotka. Dopiero po kilkunastu sekundach dotarło do mnie, że mam branie. Po krótkim i nieco niezdarnym holu udało mi się wyciągnąć ponad półmetrowego bolenia. Wtedy rozpoczęła się moja przygoda z wędkarstwem spinningowym przy czym nie rezygnuję od czasu do czasu z wypadu na zasiadki gruntowe.
Mój sezon wędkarski trwa tak długo jak długo wody nie są zamarznięte. Ze spinningiem zazwyczaj wstrzymuje się do maja kiedy kończy się sezon ochronny na szczupaki. Oczywiście zdarza mi się odwiedzić okoliczne rzeczki w pogoni za okoniami ale okres od lutego o końca kwietnia zazwyczaj spędzam nad zalewami lub jeziorami. Łowię tam zazwyczaj lekkim zestawem gruntowym w nieco cieplejszej już wodzie blisko brzegu gdzie zbiera się białoryb.
Reszta roku to wypady ze spinningiem lub feederem z przewagą tego pierwszego. Wraz z klubem JAR-FISH Jarocin regularnie startujemy w zawodach głównie na wodach w Wielkopolsce. Nie przywiązuje się specjalnie do konkretnych łowisk i ogromną radość daje mi wędkowanie w nowych wodach o których wiem niewiele. To właśnie ryby wyciągnięte z takich łowisk sprawiają mi największą satysfakcję. Zdecydowana większość wędkarzy z którymi na co dzień przebywam stosuje się do zasady C&R i to mnie najbardziej cieszy. Dzięki wspólnej pasji jaką jest wędkarstwo połączyliśmy siły z firmą SAENGER co na pewno przyniesie wiele niezapomnianych chwil!
